W ciągu ostatniego dziesięciolecia życie Polaków zmieniło się radykalnie. Nie jesteśmy już państwem komunistycznym (za to należymy do NATO), nasze możliwości są zbliżone do tych, które mają inni… Ma to oczywiście również swoje negatywne aspekty. Zwiększyło się tempo naszego życia, więcej pracujemy i mamy coraz mniej wolnego czasu dla siebie… Z uwagi na natłok informacji z całego świata wiele z nich (wszystkie ?) przyjmujemy bardzo powierzchownie.
Myślę, że podobnie jest z filmami, książkami, itp. Nie zastanawiamy się już nad ich treścią - ważniejsze staje się dla nas tzw. opakowanie (aktor, efekty specjalne, śmieszne dialogi, itp.). Dla większości z nas dobry film nie może się też obejść bez scen erotycznych (albo chociaż nagiej kobiety). Konkrety ? Przykładem niech będzie "Ogniem i mieczem". Faktem bardzo reklamowanym jest odgrywanie jednej z głównych ról przez Izabelę Skorupko. To ona wzbudza na większości seansów głosy (gwizdy ?) podziwu ze strony męskiej części widowni, gdy wychodzi z kąpieli (ucieczka z Zagłobą). I chyba tylko z uwagi na to, że jest to ekranizacja książki tak ważnej dla Polaków, Jerzy Hoffmann nie posunął się dalej… Najbardziej wryją się nam w pamięć momenty zabawne (np. scena, w której Kuncewiczówna zasłania obrazek Madonny po tym, jak przygląda się sobie w lustrze). To takie elementy przyciągają dziś większość widzów do kina. Smutne jest to, że postrzegają oni ten (i wiele innych) filmów tylko w tych kategoriach. Uważam, że zmianę w gustach publiczności zauważymy bardzo dobrze, jeśli porównamy tę produkcję z dużo bardziej wzniosłym i patetycznym "Potopem". O tym, jak ważne są dla nas efekty specjalne, przekonać nas może sukces kasowy "Titanica" (który zdobył dodatkowo 11 Oskarów). Zastanawia mnie tu jedno: jak wielu ludzi zwróciło uwagę na to, iż cała historia tam opisana była bardzo nieprawdopodobna (coś takiego nie mogło się wręcz zdarzyć) i naciągana. Współczesny odbiorca sugeruje się już tylko obrazem lub dźwiękiem. Seans jest dla niego doskonałym odprężeniem np. po 4 lekcjach w szkole (czasami okazja do jej opuszczenia…), kino jest często doskonałym miejscem na randkę (wszak w ciemnościach nie widać wielu rzeczy…). I dlatego skłaniam się ku stwierdzeniu, że współczesny odbiorca oczekuje śmiechu (czyt. rozrywki). Czy potrzebne są jeszcze inne przykłady ? Co bije rekordy popularności w telewizji ? Czyż nie seriale komediowe, telenowele i kreskówki ? O ich walorach "edukacyjnych" pisano już wielokrotnie… Teatr telewizji przenoszony jest na godziny nocne. Nurtuje mnie jeszcze następujące pytanie: czy większą oglądalność będzie miał "Pan Tadeusz" Andrzeja Wajdy czy "Gwiezdne Wojny". Mam bowiem dziwne wrażenie, iż będzie to ten ostatni…
Z uwagi na mniejszą ilość wolnego czasu czytamy coraz mniej. W większości nie są to zbyt interesujące książki. Popularne są np. powieści sensacyjne, sagi (np. o wiedźminach), radziej sięgamy po większe pozycje (już wymagany w programie szkolnym "Rok 1984" jest czymś nie do przebycia). Można mi tutaj postawić zarzut, iż stosuję tu same slogany. Owszem, są ludzie, którzy sięgają po bardziej ambitną lekturę czy film. Jednak prawda jest taka: kultura masowa (tzn. dzisiejsza) nastawiona jest na zysk. Ma ona za zadanie dotrzeć (i odpowiadać gustom) jak największej ilości ludzi. Stosowane są różne środki pozwalające to uzyskać (np. reklama). I odbiorcy, którzy są poddawani ich wpływowi, coraz częściej wybierają np. popularne w danym momencie filmy. Skoro największy nacisk kładzie się na rozrywkę, jej właśnie oczekuje statystyczny Polak. Dzieła wybitne nie są w ogóle dostrzegane (albo docierają do niewielkiego grona odbiorców). Ta sytuacja może się jednak powoli zmieniać. Już dziś Internet daje (prawie) błyskawiczny dostęp do treści opublikowanych na drugim końcu świata (widziałem np. miejsca, w których można przeczytać książki, które nigdy się nie pojawiły w postaci drukowanej - były odrzucane przez wydawnictwa). Myślę, iż ludzie powoli zaczną to dostrzegać. I może za kilka(naście) lat odpowiedź na tytułowe pytanie będzie inna…