„- Numer 112, słucham.
- Dzień dobry. Do mojego domu włamał się mężczyzna.
- Nie mężczyzna, tylko człowiek. Jakiego koloru skóry jest?
- No takiego i takiego.
- No to pod żadnym pozorem proszę nie robić nieprzyjaznych ruchów. Może pan jego uczucia zranić. Powiedział, żeby mu mówić na on?
- Tak. I ja już mu herbatkę zrobiłem, i jego płyny z dywanu posprzątałem.
- Dobrze. A użył pan czarnej czy białej ściereczki? Bo wie pan, czarny w niektórych kulturach jest bardzo negatywny.
- Białej, nie czarnej.
- Dobrze, dobrze. I taka mała dobra przyjacielska rada – proszę zawsze mówić przykurzonej albo białej inaczej zamiast czarnej. Rozumiemy się?
- Tak, tak. Ale sam pan powiedział...
- To jest specjalny test, żeby wykrywać mowę nienawiści. Rozumie pan?
- No tak. Oczywiście.
- A ile ma pan izb?
- No trzy.
- To proszę jedną natychmiast zwolnić. Trzeba się dzielić z potrzebującymi matkami i dziećmi, a z ludźmi wysoko wykształconymi to już w ogóle
- A jak…
- A jak będzie chciał pojechać do muzeum lotnictwa, to zabierze go pan do muzeum lotnictwa, jego mać”
Taka mniej więcej logika towarzyszy wielu obecnym dyskusjom na temat nieszczęśników, którzy bagna i moczary przy wschodniej granicy ostatnio przemierzają. Jest to oczywiście tragedia, bo
- ktoś ich do tego wszystkiego zachęcił
- ktoś im zapewne pomógł
I teraz pytanie – czy głaskać ich po głowie czy stosować push-back? I czy ta sytuacja jest etapem wstępnym do tego, co widzimy w niektórych „postępowych” krajach? (i naprawdę proszę nie wchodzić w dyskusje typu „biednym trzeba pomagać” – jeżeli chcą wejść do Polski, to niech użyją przejścia granicznego. Kropka)
Piszę o tym, gdyż przeczytałem ostatnio informację o tym, że absolwenci uczelni technicznych nie orientują się w tym, co to jest katalog i plik.
Czyż to nie jest piękny wstęp do pracy korporacyjnej?
Sam na własne oczy miałem do czynienia z podobną sytuacją. Zbierzmy fakty:
- W miarę sensowny Android pojawił się na rynku ok. 2010 roku (a więc nie jest jakimś magicznym potworem)
- Żeby móc korzystać w nim z Internetu czy innej formy transmisji danych (np. MMS), w telefonach komórkowych od wielu lat konieczne jest wpisanie tzw. APN.
- Użyto karty operatora a2mobile, który nie może wysłać wiadomości z konfiguracją APN (trzeba je sobie wklepać w większości modeli)
Łącząc to wszystko – problemem nie do przeskoczenia nawet dla najmłodszych (a i starszych) okazało się:
- skorzystanie z wyszukiwarki
- znalezienie informacji, co i jak tu ustawić
Bardzo mocno mi się przypominają te trzy filmiki:
Jeszcze więcej narracji jak we wstępie, rozmiękczania ludzkiej logiki i zasypywanie jej masą nonsensownych faktów, i będzie coraz fajniej.
PS. Apropo ekologii, którą jesteśmy tak zasypywani przez wielkie korporacje zza wielkiej wody - przypomniały mi się właśnie dokumenty, jak USA dawno temu miało naprawdę rozbudowane linie tramwajowe i trolejbusowe, a potem do głosu doszło lobby samochodowe...