Dzisiaj przeczytałem jedną ze stron o mundialu w Katarze. Jest tam wiele mowa o wielu kontrowersjach, w tym o tym, że kibice muszą ściągać na telefony szpiegującą apkę. Do tego dochodzą nakazy i zakazy związane z seksem, itp., a całość kończy się podsumowaniem, że mundial kosztował śmierć iluś robotników i 220 mld USD (podczas gdy Ukraina w okresie luty-kwiecień na wojnę wydała 8,3 mld, a poprzednie mundiale to było jakieś 55 mld).
Jarosław Kaczyński ostatnio mówił "Jest wielki kryzys i może być różnie, ale w tej chwili wewnątrz naszej gospodarki nie ma żadnych sygnałów, że może być zapaść"
Nie dalej jak w piątek napisałem notkę m.in. o tym, że w sumie to kryzysu nie ma – skoro jest popyt na drogą elektronikę, a ta zużywa coraz więcej prądu (a do tego zachodzi ileś innych zjawisk), to chyba nie jest tak źle (notka nie została zauważona na Salon24.pl).
Tak się zastanawiam, że ile jeszcze sygnałów trzeba, żeby ktokolwiek poważnie pochylił się nad tym, że my w teoretycznie demokratycznym ustroju nie jesteśmy chyba w lepszej sytuacji niż w Katarze. I tak posługujemy się dowodami osobistymi, w których są obowiązkowe odciski palców. Dokumenty te nie mają rozwiązania, dzięki któremu można by wyeliminować możliwość wzięcia chwilówki (tzn. jeżeli wysyłamy skan, to dajemy wszystko). Ludzie wysyłają o sobie bardzo dużo nieszyfrowanym mailem, a do tego mają przecież te wszystkie serwisy, na których również regularnie uprawiają cyfrową prostytucję. Do tego dochodzą platformy iOS i Android, gdzie zarówno firmy jak i służby mogą doinstalować sobie wszystko co chcą. I różne preparaty pseudomedyczne, które z taką siłą wszystkim wciskano (nie były obowiązkowe, ale...). Mamy też zakusy na to, żeby na granicach UE zbierać odciski palców i zdjęć (o przechowywaniu bez nadzoru przez 15 lat danych z urządzeń przez straże graniczne w USA albo o pomyśle naszych władz, żeby wprowadzić obowiązkowe apki w telefonach nie ma co nawet wspominać?). W kontekście wojny w Ukrainie widać również pewną hipokryzję – gdy trzeba było wywołać uczucie zagrożenia, to gazety wręcz prześcigały się w nagłówkach, a teraz? Wszystko spowszedniało i przycichło, a wkrótce tematem numer jeden stanie się to, kto komu wkopał gola.
Tak więc proszę się rozejść – węgiel jest sprawdzany po trzy razy (tak mówił pan premier, a on na pewno się nie myli), do tego na wiecach można dostać powerbank czy innego elektrośmiecia (Kancelaria Premiera podpisała przetarg na mniej więcej milion złociszy), no i dostaniemy wspaniały CPK.
Powodów do obaw nie ma – rządzący trzymają władzę przez osiem ostatnich lat (to oczywiście nawiązanie do klasyka) i miliony Polaków na nich głosujących na pewno nie mogą się mylić (każdy Polak jest przecież specjalistą od wszystkiego).
A to że jakieś tam nowe przepisy wprowadzają i o samochodach (że po niezdaniu badania technicznego trzeba odstać swoje i zarejestrować auto na dosłownie dzień czy dwa, że na przejściach dla pieszych coś się zmieniło) i o kontach bankowych (że niedługo chyba każdy będzie mógł tam wejść) i wyborach, to kto by się tym przejmował. W Chinach i na świecie ogólnie się nic nie dzieje i najważniejsze, żeby się dobrze bawić na mundialu.
A to, że nawet prezesowi zdarzy się powiedzieć prawdę:
(rządzący nie mają w sumie własnych pieniędzy i dają to co zabiorą)
albo
(Polsce grozi utrata niepodległości)
albo to (zabawna dwuznaczność w stwierdzeniu "opanowaliśmy mechanizm okradania Polski") to na pewno działanie tego niedobrego Tuska.