Przypomniał mi się ostatnio tekst rozpoczynający się od słów „Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu”, kończący pytaniem „Polacy! Jak wy to robicie?”, a zawierający wyliczenie iluś rzeczy, które można wyliczyć swojskim „co do licha?”
Jak pewnie niektórzy z nas wiedzą, część polskiego przemysłu paliwowego przejęli Saudyjczycy. Warunki są niejasne (wręcz przypominające „gentlemen agreement” albo ustalenia jakichś chłopców z ferajny) i niestety ciężko nawet dojść, czy i jak złamano tutaj prawo. Przypomnijmy, że mówimy o ogromnej firmie. Niektórzy wskazują, że NIK może tam wejść na mocy konstytucji (albo, że spółki Skarbu Państwa mają ŁĄCZNIE ponad 50%), inni wskazują, że jeżeli nie może, a wcześniej wchodził, to było łamanie prawa. Abstrahując od tego, co pan Banaś może w obecnym systemie polityczno-prawnym – brak jasnej publicznej informacji dla udziałowców może się okazać złamaniem iluś przepisów polskich czy unijnych (prawnikiem nie jestem i odsyłam do artykułu, który to szczegółowo opisuje).
Czy ktoś za to odpowie? Czy zakończy się starym dobrym, że jak mowa o milionach, to złe dysponowanie nie jest niegospodarnością, a tylko błędnymi decyzjami biznesowymi? (bo wiadomo, że kradzież to jest batonika, a tu mówimy o najwyższej klasie, półce i profesjonalizmie)
Pójdźmy dalej – mamy jedną z największych firm w kraju, a wszystko, co jej dotyczy, pomijane jest milczeniem.
Polacy, jak wy to robicie, że to wytrzymujecie? (celowo przejdę na trzecią osobę)
Pomińmy już te prostackie teksty, że „Obajtek to cudotwórca” czy „jest w pytę”. Z jednej strony słyszycie, że premier i pan Obajtek mówią, że robią wszystko, żeby obniżyć ceny”, a z drugiej otwartym tekstem informują „nie obniżyliśmy, bo ludzie by więcej kupili”. Pomijam już spory nonsens stwierdzenia, że wszyscy rzuciliby się do polskich stacji – jak wytrzymujecie propagandę, która stwierdzenie „w grudniu mogło być taniej” przekuła w „opozycja chce, żeby w styczniu było drożej”?
Niewątpliwie wszystko nie byłoby możliwe bez pomocy PiS. Jaki ma w tym interes prezes? I co dalej?
Bo jak na razie mamy tylko konferencje pod tytułem „ceny nie wzrastają”, w trakcie których zmieniają się w górę na pylonie w tle, a mecenas, który uczestniczył w tworzeniu umów, nie potrafi odpowiedzieć na pytanie „czy wpłacał pan na fundusz wyborczy PiS”.
Polacy, jak wy wytrzymujecie to, że te tematy to być może wierzchołek góry lodowej? Że sprzedaż Lotosu być może była nielegalna? Że Orlen najwyraźniej podbił inflację, a do tego taniej sprzedawał Czechom niż Polakom? Czy macie tych pieniędzy w nieskończoność czy jak?
Należy tutaj też zauważyć, że wcześniejsze afery (np. rozmontowywanie systemu emerytalnego) w świadomości wielu są odległe, a tu mówimy o pieniądzach, który praktycznie każdy wydaje każdego dnia na stacji.
PS. Aż się chce się zacytować klasyka, że wiele ludzi zostało trwale wyleczonych z PiS, gdy zobaczyło różne rachunki w nowym roku.