Był w niewoli i jego los nie malował się w zbyt jasnych barwach. Czekała go chyba ciężka harówka i co najgorsze bez możliwości wyboru z kim miał „to” robić.
A jeszcze wczoraj naprawiał ludzi na stacji metra po praskiej stronie.... robota tak potrzebna, gdy ludzkość próbowała przeżyć....
Stało się to tak szybko - od rana miał dyżur. Tego dnia było niewielu pacjentów, już miał kończyć, gdy usłyszał tylko ciche świśnięcie i stracił przytomność.