mwiacek.comColorColor | Mobile  
Obywatelu! Żołnierze wroga są już wśród nas! (2022)
Submitted by marcin on Sat 05-Nov-2022

polski
polski blog
salon24.pl

Na Ukrainie trwa wojna. I choć tu i tam słyszy się o ruskich onucach i agentach wroga, to nie zapominajmy, że w cieniu gabinetów toczy się inna wojna. I nie mówię wcale o dosyć mocnej sympatii Niemiec w stosunku do Rosji.

Dwa dni temu zauważyłem, że chora dziewczynka krzyczała o obalaniu opresyjnego zachodniego kapitalizmu, dzisiaj przeczytałem, że krytykują ją głównie heteroseksualni, uprzywilejowani mężczyźni w średnim wieku.

Zamyśliłem się mocno. Wiadomo, że dziecko nie wypromowało się samo, tylko miało (czy też raczej ma) potężnych promotorów. Dziwnym trafem przypomniała mi się historia General Motors i motoryzacji w USA. I tak kiedyś w kraju za wielką wodą bardzo popularne były tramwaje. Ludzie nie jeździli samochodami, bo ich nie potrzebowali… firmy motoryzacyjne wykupiły więc przedsiębiorstwa transportowe, zaczęły pogarszać jakość ich usług i równocześnie promować alternatywę w postaci własnego transportu. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy – w USA wszędzie są auta, cały czas wprowadzane są „małe” modele z silnikami V8, podczas gdy w „nowoczesnej” Europie promowane są pojemności rzędu 1.0l.

A dlaczego o tym w ogóle mówię?

Właśnie przeczytałem, że Citroen zamierza wprowadzić model abonamentowy polegający na tym, że auto będzie własnością koncernu, który będzie je serwisował w ASO i co kilka lat „uaktualniał”. Jeśli połączyć to ze słowami m.in. głównego ekonomisty PKN Orlen (że konieczne jest usunięcie własności prywatnej związanej z własnymi autami, rozwój elektromobilności i car-sharingu), to widać, że ktoś (wiadomo kto) przez ileś lat zarabiał na kolejnych modelach produkowanych zgodnie z zasadą planowanego postarzania, a gdy rynek się nasycił, chce totalnie zmienić mentalność owieczek i zarabiać podwójnie, potrójnie albo jeszcze więcej.

W bardzo dużym uproszczeniu można powiedzieć, że Europa odpowiada jedynie za niewielki procent gazów cieplarnianych… tymczasem ktoś chce tu przeprowadzić kolejny eksperyment na masową skalę, który może się nie powieść, bo nie mamy przemysłu i rozwiązań technologicznych (dodatkowo - w USA skutkiem ubocznym rewolucji samochodowej są oczywiście korki i zanieczyszczenie, a w Europie mogą być duże kłopoty gospodarki, która opiera się chociażby o transport TIR).

Ciekawe w tym wszystkim jest to, że ludzie, którzy do tego dążą, jakoś nie próbują zwalczyć całej produkowanej tandety (tj. wspaniałej elektroniki o „wysokiej” jakości, która psuje się nagminnie albo nie trzyma parametrów – chociażby nowoczesnych kart graficznych, które zaczynają się palić, bo komuś wtyczki nie chciało się zaprojektować jak trzeba) i nie dążą do tego, żeby firmy wprowadzały na rynek coraz bardziej ekologiczne produkty. Ciekawe jest też to, że solą w oku są heteroseksualni mężczyźni w średnim wieku (czyżby byli jedyną siłą zdolną się temu przeciwstawić?), a cały ten eksperyment powiązany jest z tak rewolucyjnymi pomysłami jak elektroniczna waluta (oczywiście odpowiednio kontrolowana).

A właśnie – władza z PIS planuje elektroniczne paragony. Teoretycznie wszystko jest tam bezpieczne i jasne, z drugiej strony taki paragon ma być na serwerze rządowym przez 30 dni. I teraz tak – jeśli po 30 dniach pokażę go w swojej aplikacji, to czy ktoś uwierzy mi, że dokonałem odpowiedniego zakupu? Czym taki ciąg bajtów będzie się różnił chociażby od PDF? Jeżeli niczym, to czy muszę do tego angażować do jego przechowania serwery rządowe? Nie zapominajmy, że w celu pobrania takiego paragonu trzeba się połączyć z konkretnego adresu IP, a połączenia poniekąd są lub będą nadzorowane przez operatorów. A do tego nie miejmy złudzeń, że specjaliści z PIS dostarczą coś naprawdę wartościowego (przypomina mi się "polska" Izera, która będzie co najwyżej montownią).

Tak więc podsumowując – ktoś przez lata wmawiał, że mamy konsumować, potem ktoś wmawiał, że mamy siedzieć w domach, a teraz ktoś wmawia, że dla naszego dobra mamy oddać wszystkie dobra i informacje o nas.

I co? Czy potrzeba żołnierzy albo agentów Putina, żeby nasza wolność była zagrożona?

PS. Myślę, że wiele ludzi widzi i czuje sztuczność elit, ale ponieważ nie potrafi się wysłowić, to jest wyśmiewanych. I tak to się kręci.